sie 13 2003

Fałszywa przyjaciółka


Komentarze: 4

Hej!

Wczoraj pisałam o prawdziwej przyjaźni...dziś napiszę o tej drugiej odmianie..o tej fałszywej!

Nie życzę nikomu mieć takiego przyjaciela..ja tego doświadczyłam i bardzo cierpie z tego powodu..

A było to tak......

Poznałyśmy sie na początku studiów....i jakoś tak razem zaczęłyśmy spędzać czas..to jakieś piwko, jakaś imprezka, wspólne wypady do dyskoteki..wszystko było super..do momentu az postanowilymsy ze razem zamieszkamy...

Na początku oczywiście było wspaniale..cudownie...nie mogłam na nią powiedzieć złego słowa...ale pewnego dnia wszystko zaczęło sie zmieniać...nie wiem czemu tak sie stało...nie mam pojęcia co było siła napędową tego czegoś...muszę jeszcze zaznaczyc ze to było jej mieszkanie..i to ONA była WŁAŚCICIELKĄ I PANIĄ DOMU!

Zaczeła sie rządzic na swoim terytorium..ja poddana musialm wykonywac rozkazy mojego władcy, bo inaczej moja Pani zaczynała stroic fochy i obrazac sie do tego stopnia, ze nie mozna było w domu wytrzymac...zaczęła mnie wykorzystywac...ja kupowałam rozne rzeczy do domu, takie jak srodki czystości, papier itp...ona nie poczuwala sie do tego by zwrocic mi chociaz połowe...ale z drugiej strony, jak ona cos kupila, to od razu kładła mi rachunek i czym predzej kazała płacic...to chyba niesprawiedliwe..czy mi sie tylko wydaje???

Nie mogłam nic na to poradzić..bo gdzie pojdę mieszkać....

Zycie z nia pod wspolnym dachem zaczeło byc coraz gorsze...wychodzilam z domku , bo nie mogłąm jej zdzirżyc...ona była bardzo perfidna...kiedys ubiegalam sie o prace i postawnoiwlam jej nic nie mowic, aby potem była niespodzianka...ona podsłuchala moją rozmowe telefoniczną z rodzicami i zrobila mi taką awanturę, ze do tej pory to wspominam, trzaskałą drzwiami, krzyczała na mnie, itp.

To chory układ był...

Nie mogłam tak dłużej...koszmar jeszcze większy zaczął sie jak ja sie zakochalam, a jej nie układało sie w związku...Wiecie co zaczęła robić??? Zaczęła mnie podpuszczać abym z nim zerwała...Wyobrażacie sobie coś takiego?? Oczywiście nadal mnie nazywała swoją największą przyjaciółką....

Po 2 latach wyprowadziłam sie...dostałam pracę..mam swoje mieszkanie i jestem naprawde szczesliwa!

a kontakty z moja "przyjaciółka" zerwałam....

Pozdrawiam wszystkich!

jasmine : :
greta
02 sierpnia 2010, 05:03
vision brought this brand amongst the most
13 sierpnia 2003, 13:51
Wytrwała jesteś. Dwa lata!
hyrna
13 sierpnia 2003, 13:13
Dobrze zrobiłaś zrywając z nią kontakt, ja tak samo bym postąpiła będąc na Twoim miejscu ;)
13 sierpnia 2003, 12:58
nie wiedzialam, ze nie macie juz zadnego kontaktu...i bardzo dobrze...ja porozmawialam z nia tylko pare minut i od razu wiedzialam, ze to falszywa zmora :))) egoistka na calgo, ktora musi miec zawsze wszytsko najlepsze, najladniesze...przeciez to chore :)) ona wychowywana byla w ciaglym uwielbieniu do swojej osoby i wydaje jej sie, ze wszyscy musza jej wiecznie schlebiac i uslugiwac...to bez sensu... cale szczescie, ze stalas sie od nie niezalezna :))) buziaki !!!

Dodaj komentarz